14 czerwiec 2008r. - sobota
Bilet lotniczy u przewoźnika Centralwings na lot z Warszawy do Lizbony i z powrotem, wykupiłem przez internet z 2-tygodniowym wyprzedzeniem. Start z Okęcia wyznaczony jest na dziś, na godzinę 21:20. Wyjeżdżam z Bydgoszczy autobusem Polski Express o godzinie 13:30. Żegna mnie córka z zięciem i mieszkająca ze mną od 14 lat suczka Lassie. Pogoda jest słoneczna, w autobusie dużo wolnych miejsc i 4-godzinny przejazd z Bydgoszczy pod Dworzec Centralny w Warszawie mija mi dość szybko. Zakładam na siebie plecak i ruszam na przystanek autobusowy przy Alejach Jerozolimskich. W podziemnym przejściu zatrzymuję się w pawilonie „McDonald’sa” i posilam się cheeseburgerem i shaikiem. Nastepnie autobus o numerze 175 zawozi mnie na lotnisko. Po przebudowie, wnętrze dworca lotniczego na Okęciu prezentuje się bardzo ładnie; posadzki wyłożone są jasnymi płytami na wysoki połysk. Dwa stanowiska „check in” Centralwingsu są już otwarte, więc prawie z marszu oddaje swój plecak, otrzymując boarding-pass. Podczas kontroli bagażu, tracę 1,5-litrową butelkę z wodą mineralną „Muszynianka”, którą przywiozłem ze sobą aż z Bydgoszczy – zakaz wnoszenia płynów. O godzinie 20:50 ukazuje się informacja, że samolot będzie miał godzinne opóźnienie. W poczekalni odlotów, oznaczonej numerem B 23-24 spotykam przyszłych pasażerów lotu do Lizbony. Wśród nich jest kilkunastoosobowa grupa pielgrzymów z Gdańska, udających się do Fatimy. Jeśli z lotniska w Lizbonie od razu udadzą się do miejsca objawień, to jest szansa, że będę mógł się z nimi zabrać. Niestety, ksiądz – kierownik tej grupy rozwiewa moje nadzieje, gdyż autobus z lotniska zawozi całą grupę do hotelu w Lizbonie i przez pierwsze dwa dni bedą zwiedzali stolicę Portugalii. Postanawiam i ja w tej sytuacji przeznaczyć niedzielę i połowę poniedziałku na zwiedzanie Lizbony.