Geoblog.pl    pielgrzym    Podróże    Fatima    Aljustrel, Cud słońca w Cova da Iria i naukowy opis tego cudu
Zwiń mapę
2008
18
cze

Aljustrel, Cud słońca w Cova da Iria i naukowy opis tego cudu

 
Portugal
Portugal, Fatima
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3224 km
 
18 czerwiec 2008r. – środa
Dzisiejszy poranek jest słoneczny i na niebie nie widać najmniejszej chmurki. Dzień zaczynam od uczestnictwa w mszy świętej w Bazylice o 7:30. Potem gorąca kawa z sandwiczem w niezbyt odległym barze i powrót do namiotu. Tutaj zjadam jeszcze dwie bułki z suchą kiełbasą oraz pomidorem i popijam to Coca Colą. Biorę aparat fotograficzny, na głowę zakladam bejsbolówkę i ruszam piechotą do Aljustrel, rodzinnej wioski trojga pastuszków. Opuszczając teren Bazyliki kieruję sie na wschód tak, jak pokazuje to specjalny drogowskaz. Cennych wskazówek w dotarciu do celu udziela mi bardzo stara zakonnica ale świetnie mówiąca po angielsku. Dochodzę do ronda, na którym ustawiony jest kamienny pomnik. Przedstawia w naturalnej wielkości troje pastuszków pędzących owce. Droga, którą idą biegnie z kierunku ich wioski Aljustrel do doliny Cova da Iria. Pomnik jest więc jednocześnie drogowskazem. Pokazuje dokładnie w którą ulicę na rondzie należy skręcić aby dojść do Aljustrel. Idę skrajem szosy bo nie ma tu trotuaru i muszę uważać na mijające mnie samochody. 91 lat temu, gdy chadzali tędy błogosławieni pastuszkowie ze swymi owcami, teren ten musiał wyglądać zupełnie inaczej. Nie było tu tak pięknych domów i po drogach nie jeździło tyle samochodów. Po półgodzinnej wedrówce skręcam w prawo i już jestem w Aljustrel. Rozpoznaję kamienny mur, przed którym Łucja , Franciszek i Hiacynta zostali sfotografowani 13 lipca 1917r. Zdjęcie to obiegło cały świat i znane jest każdemu, kto zainteresowany jest fatimskimi objawieniami. Ustawiam się przed tym murem i właściciel sklepu z drugiej strony uliczki robi mi zdjęcie. Przesuwa mnie nieco w lewo tak, żebym nie zasłaniał muru w tym miejscu w którym stali pastuszkowie. Analizowałem układ kamieni w murze na obu zdjęciach i stwierdziłem, że jest identyczny. Dom w którym mieszkali Franciszek i Hiacynta Marto jest otwarty i pielgrzymi mogą go zwiedzać. Pomieszczenia są niewielkie. Zaglądam do pokoju z żelaznym łóżkiem na którym 11-letni Franciszek umierał w kwietniu 1919r. Dopadła go szalejąca w Europie grypa hiszpańska i dołączyło sie ostre zapalenie płuc. W ostatnich chwilach życia, nie mogąc już się modlić, poprosił Łucję i Hiacyntę by odmówiły głośno różaniec tak, by i on w duchu mógł go z nimi odmawiać. Później powiedział do matki: „Patrz mamo, jakie piękne światło tam przy drzwiach...”.Chwilę później, mały wizjoner bez cienia sprzeciwu przekroczył próg wieczności. Zmarł 4 kwietnia o 10 rano. Papież Jan Paweł II beatyfikował go wraz z Hiacyntą w roku 2000.

Wieść o objawieniach w Cova da Iria, których świadkami byli mali pastuszkowie rozchodziła się szybko po okolicy. Drugiemu objawieniu w czerwcu, przyglądało się już około 50 ludzi. Przywilej oglądania Matki Boskiej z odległości 1,5 metra, dany był jednak tylko trojgu pastuszkom. Hiacynta i Łucja wszystko słyszały, ale rozmawiała z Matką Boską tylko Łucja. Niewiele osób uwierzyło w objawienia. Byli tacy co śmiali sie z dzieci i dokuczali im z tego powodu. W lipcu, Matka Boska zapowiedziała, że w czasie październikowego widzenia uczyni cud, który zobaczą wszyscy. W niedzielę 13 października do Cova da Iria przybyło prawie 70 000 osób. Byli wśród nich ludzie pobożni, ciekawscy, niedowiarkowie, ateiści, a nawet dziennikarze, wysłani tam specjalnie, żeby zdemaskować oszustwo. Ateistyczne władze Portugalii zrobiły wszystko, aby przez akcję propagandową i zastraszenie nie dopuścić do zgromadzenia się ludzi na miejscu objawień w zapowiedzianym dniu. Wysłały kilka tysięcy żołnierzy, aby blokowali drogi prowadzące do miejsca objawień i nie pozwalali ludziom tam się zgromadzić. Determinacja i napływ pielgrzymów były jednak tak wielkie, że wszystkie działania władz okazały się nieskuteczne. Z artykułu zamieszczonego w gazecie „O Seculo” (Stulecie) wydawanej w Lizbonie od roku 1881 przez Sebastiao de Magalhaes Limę, dwa dni po październikowym cudzie, dr Avelino de Almeida – specjalny wysłannik tego antyklerykalnego dziennika, dość dokładnie opisuje swą podróż do Fatimy. Do stacji Chao de Macas przywiózł go pociąg dnia poprzedniego o godzinie 16. Do najbliższego miasteczka Ourem, musiał iść piechotą około 8 km aby znaleźć kwaterę, gdyż brakowało już miejsca w dyliżansach i dwukołowych kolaskach, na które czekały długie kolejki ludzi. Tłumy zmierzające do miejsca objawień, oddalonego o ponad 20 km, szły już drogą przeważnie boso, niosąc drewniaki w tobołku na głowie. Kobiety i mężczyźni szli zakurzonym traktem, przy którym rosły sosny i oliwki, odmawiając monotonnie Różaniec. Chcieli dotrzeć do świętego miejsca jeszcze przed zapadnięciem zmroku i tam zamierzali nocować pod gołym niebem, bardzo blisko skalnego dębu. Na miejskim placu w Ourem spotkać można było tego wieczora najbardziej różnorodną kolekcję środków transportu, którymi zmierzano do Fatimy. O świcie pojawiły się jeszcze liczniejsze tłumy. Szły przez Ourem bez zatrzymywania, śpiewając pieśni religijne. Niebo przysłaniały deszczowe chmury ale nikogo to nie przerażało. Wszyscy zmierzali w to samo miejsce. Drogą przesuwały się chłopskie wozy, powozy, kryte powoziki i furmanki z prowizorycznymi siedzeniami, pełne ludzi. Już na miejscu doliczono się również około 100 samochodów i bardzo wielu rowerzystów. Miejsce wokół dębu otoczone było podmokłym gruntem ale nikomu to nie przeszkadzało. Każdy chciał znaleźć się jaknajbliżej ostrokrzewu, nad którym wznosiła się teraz prowizoryczna rama z drewnianych pali z zawieszonymi na niej dwiema latarniami. Deszcz padał nieprzerwanie od rana aż do momentu, gdy o godzinie 13:30 zaczęło się objawienie. W Portugalii na czas wojny obowiązywał czas środkowoeuropejski, a więc faktycznie była godzina 12:30. Wszyscy stojący na pustej łące, zmoczeni byli do suchej nitki. Tuż przy ostrokrzewie klęczała trójka wizjonerów z zapalonymi świecami. Byli spokojni i nawet na chwilę nie stracili wiary w zapowiadany cud. Ich rodzice zaś przeżywali chwile ogromnego niepokoju, wyobrażając sobie niebezpieczeństwo na które w tej chwili naraża się Łucja, Franciszek i Hiacynta. Jeśli cud nie nastąpi, wprowadzony w błąd tak ogromny tłum ludzi, może przecież pod wpływem rozgoryczenia zlinczować dzieci. Tuż przed objawieniem, zapanowała przytłaczająca cisza. Mimo to, w pewnej chwili Łucja krzyknęła: „Cisza, cisza... Nadchodzi Najświętsza Dziewica.” Zza gęstej powłoki chmur wyjrzało słońce. Matka Boska mówi do dzieci: „Jestem Matką Boską Różańcową. Chcę, by wybudowano tu kaplicę ku mojej czci. Odmawiajcie nadal codziennie różaniec. Wojna niedługo się skończy....”. Potem unosi się składając ręce ku promieniom słońca i oddala w kierunku wschodnim. Jej postać, w/g relacji pastuszków, jest jaśniejsza niż słońce. Obok słonecznej tarczy pojawiają się teraz kolejne wizje: Świętej Rodziny, Jezusa na krzyżu z Matką Bolesną, Jezusa błogosławiącego zgromadzonych ludzi i Matki Boskiej z Góry Karmel. Nagle Łucja woła: „Patrzcie na słońce”. I wtedy zebrani w Cova da Iria ludzie zobaczyli to, co później nazwano cudem wirującego słońca.

Avelino de Almeida – tak opisuje to wydarzenie: „ Ciało niebieskie wydaje się być tarczą z matowego srebra i można na nie patrzeć bez trudu. Nie parzy ani nie oślepia. Można by powiedzieć, że miało miejsce zaćmienie słońca. Ale nagle słychać głośny krzyk: CUD, CUD ! TO NADZWYCZAJNE ! Na oczach tego ludu, którego postawa przypomina czasy biblijne, a który pobladły ze strachu, z odsłoniętą głową patrzy w niebo, słońce odrywa się od firmamentu; porusza się gwałtownie, wbrew wszystkim prawom kosmosu. SŁOŃCE TAŃCZYŁO – jak to określiły słowa wieśniaków. Stary mężczyzna, którego postawa i rysy były zarazem energiczne i łagodne, zwrócony twarzą do słońca, donośnym głosem wyrecytował Credo od pierwszego do ostatniego zdania. Widziałem jak potem zwracał się do tych, którzy mieli na głowach kapelusze i stanowczo żądał by je zdjęli w obliczu tak niezwykłego dowodu na istnienie Boga.” Sucha relacja dr. Avelino de Almeidy nie odzwierciedla jego osobistego stosunku do wydarzeń w Cova da Iria. Dopiero w prywatnym liście do swego niewierzącego kolegi z lat szkolnych, będącego wtedy prezydentem miasta Santarem - Antonia de Bastos, pisze, jak silne wrażenie zrobił na nim cud słońca.

A tak zapamiętał to wydarzenie ojciec Franciszka i Hiacynty – Manuel Marto. „Wszyscy patrzyli w niebo, kiedy w pewnej chwili słońce zatrzymało się, po czym ponowiło swój taniec, lecąc ze sklepienia niebieskiego pędem ku nam, jak wielka ognista kula. Była to straszna chwila”.
Wiele osób wołało wtedy: „O Jezu, pomrzemy tu wszyscy!” Inni prosili: „Matko Boska pomóż nam!” Każdy wyznawał głośno swoje grzechy. W końcu słońce zatrzymało się i powróciło na swoje miejsce na firmamencie. Zaczął wiać dziwny wiatr, który nie poruszał liśćmi na drzewach. Wszyscy przemoczeni i ubrudzeni deszczem ludzie poczuli nagle, że odzież ich jest całkowicie sucha i czysta. Sucha zrobiła się również ziemia, jeszcze przed chwilą pełna błota. Nikt ze zgromadzonych, nie potrafił tych zjawisk wytłumaczyć w sposób racjonalny a widziano je nawet w promieniu 20km od Cova da Iria. Sceptycznie nastawiony do objawień 28-letni prawnik z Torres Novas o nazwisku Carlos de Azevedo Mendes, gdy cud słońca zakończył się, pod wpływem impulsu przepycha się do trójki pastuszków i sadza sobie na ramieniu małą Łucję. Z tego ramienia, Łucja jak z ambony przemawia do cisnących się zewsząd ludzi: "Nasza Pani pragnie aby ludzie modlili się i odprawiali pokutę". Powtarza to kilkakrotnie. Ostrokrzew nad którym sześciokrotnie ukazywała się Boża Matka, został przez pielgrzymów odarty z gałązek i liści. Godne uwagi jest jeszcze to, że tak ogromny tłum zgromadzony w dolinie Cova da Iria, rozszedł się potem nadzwyczaj sprawnie i spokojnie, bez najmniejszego incydentu.
W tłumie obserwującym fatimski cud, był emerytowny profesor matematyki z Uniwersytetu w Coimbrze – Goncalo Xavier de Almeida Garrett. Towarzyszyła mu żona i syn Joseph, również profesor nauk przyrodniczych tego samego uniwersytetu.
Sporządził on naukowy opis cudu słońca, z datą 3. listopada 1917r. w którym czytamy, że....
„Niezwykłe wydarzenia w Fatimie, dotyczące cudu słońca, były następujące:
1. Zjawisko trwało jakieś 8 do 10 minut.
2. Słońce utraciło swój oślepiający blask, przyjmując postać księżyca;
3. można było spoglądać na nie bez trudności.
3. W tym czasie słońce wykazywało trzykrotnie ruchy rotacyjne, wysyłając iskry światła ze swego obrzeża, jak dobrze znane sztuczne ognie.
4. Ten rotacyjny ruch obrzeża słońca ujawniał się trzy razy i trzykrotnie się urywał, był szybki i trwał mniej więcej 8 do 10 minut.
5. Następnie słońce przyjęło barwę fioletową, potem pomarańczową i pokryło tym kolorem cały teren. Na koniec przyjęło swój zwyczajny blask i wygląd tak, że nie można było patrzeć na nie bezpośrednio.
6. Wydarzenia te miały miejsce tuż po południu, kiedy słońce było niemal w zenicie, co jest rzeczą niezmiernie ważną.

Nie uważam, by oglądane zjawisko miało związek z astronomią lub z meteorologią i efektami oddziaływania atmosfery ziemskiej na nasze widzenie słońca. Dotyczy to zarówno kolorów, jak i jasności podobnej do księżyca, a także wyraźnego wirowania. Koniecznie trzeba zaznaczyć, że był to czas południa, kiedy słońce jest bliskie zenitu i kiedy fenomeny meteorologiczne mają najmniejszy wpływ na obraz słońca.
Późnym popołudniem, kiedy słońce jest blisko horyzontu, występuje silne parowanie ziemi, przez które przenikają promienie słoneczne.
Zjawisko obserwowane w Fatimie było bardziej prawdopodobne o świcie lub zmierzchu niż w południe, co daje mu wiekszą wartość i znaczenie. Do dziś nikt nie widział gwałtownego wirowania słońca, teraz zaś każdy z nas obserwował je kilka razy w ciągu dnia.
Jest jeszcze jedna kwestia, która wydaje mi się bardziej istotna i wyjątkowa niż ta związana ze słońcem.

Mówiono, że w chwili każdego objawienia wznosiła się zawsze do nieba chmura dymu. Co więcej, mówi się, że w dniu, kiedy dzieci zostały aresztowane, dym był bardziej gęsty.

To fenomen, który powtórzył się sześć razy.(...) Podczas ostatniego objawienia moja rodzina widziała chmurę, ale ponieważ znajdowała się daleko, sądziła, że jest to dym z kadzidła. Relacja moja i innych znajdujących się bliżej dzieci świadczy o tym, że nie było tam żadnego ognia czy czegoś podobnego. Zjawisko to, powtórzone sześciokrotnie, ma dla mnie najwyższe znaczenie szczególnie dlatego, że dokonało się wobec wielu ludzi.

Nie ma innego wyjaśnienia tych powtarzajacych się zjawisk, jak działanie nadprzyrodzoności. Uważam je za cud. Uważam również za cud wyjątkowe zjawiska związane ze słońcem 13. października.”
Syn tego naukowca, prof. Jose Garrett, znajdował się w dość znacznym oddaleniu od miejsca objawień i czas oczekiwania na cud przeznaczył na wyliczenie ilości przybyłych tu ludzi. Obszar na którym zgromadzeni byli ludzie podzielił na kwadraty. Ilość ludzi z kwadratu w którym sam się znajdował, pomnożył przez ilość kwadratów i wyszła mu liczba bliska 100 000.

Świadkiem wydarzeń w Cova da Iria był przywódca masonów - inż.Antonio Maria da Silva. Gdy zobaczył cud słońca, stał się jednym z pierwszych masonów, którzy ugięli się przed napawającym trwogą cudem. Zaraz potem zaczął mówić o pojednaniu z Kościołem. Nie spodobało się to wielu jego towarzyszom. Zniesławiono go, obrzucono obelgami, a jego życie znalazło się w niebezpieczeństwie. Mimo to, stał potem na czele rządu czterokrotnie, aż do militarnego przewrotu w dniu 28 maja 1926r. Ponieważ wielu ateistów nawróciło się bezpośrednio po cudzie, wobec tego masoński rząd próbował oczyścić się z tych elementów, które mogły "ulec" cudowi. W środkach masowego przekazu usiłowano ośmieszyć to wydarzenie oraz dziesiątki tysięcy jego świadków. Loże masońskie obmyśliły prawdziwie diaboliczny plan wykpienia katolików oraz ich wiary. Wolnomularze organizowali bluźniercze parady, w miejscu objawień wygłaszali mowy zaprzeczające istnieniu Boga, podczas gdy równocześnie surowo zabraniano Kościołowi organizowania wszelkich religijnych zgromadzeń i procesji. Rządowo-masońskie misje propagandowe niestrudzenie działały na terenie całej Portugalii. Wydawano biuletyny i pamflety wyszydzające objawienia oraz księży - a zwłaszcza jezuitów, uważanych za głównych winowajców. Po cudzie słońca świętokradzkie grabieże, wszystkie szyderstwa, próby ośmieszenia i dyskredytacji przyniosły skutek odwrotny od zamierzonego. Cud słońca przyczynił się do zaakceptowania przez Portugalczyków Fatimy i umocnienia ich katolickiej wiary. Od daty wysadzenia dynamitem pierwszej kapliczki w marcu 1922r , rozpoczął się przełom. Ludzie coraz liczniej zaczęli pielgrzymować do Fatimy w rocznice objawień. W 1923r przybyło około 70 000 ludzi, w 1926 - około 400 000, a w roku 1951 ponad 1 milion. Cud słońca, zaliczany do kategorii cudów astronomicznych, jest trzecim cudem w historii. Pozostałe dwa to zatrzymanie słońca modlitwą Jozuego (Joz. 10,13) oraz znak poczyniony dla króla Judy w 714r.p.n.e., czyli cofnięcie cienia na tarczy zegara słonecznego o 10 stopni (2 Krl 20,11).


W drodze powrotnej z Aljustrel zatrzymuję się w budynku Centrum Kultury. Tutejszy bar, oferuje bardzo smaczne i tanie obiady. Wybieram to co wygląda najsmaczniej i płacę za dwudaniowy obiad 3 euro. Po południu idę do sklepów zakupić souveniry dla najbliższych mi osób a wieczorem po raz trzeci uczestniczę w miedzynarodowym różańcu i nocnej procesji ze świecami. Kładąc się do snu w namiocie, ubieram się ciepło, nauczony doświadczeniem z nocy poprzedniej.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
luminat
luminat - 2010-01-11 21:03
po prost statek kosmiczny - czyli UFO i tyle, Stalowa płyszczaca tarcza" - a jak by określili Indialnie : Płaski okrągły wypolerowany kamień " lub coś podobnego
 
baltazar
baltazar  - 2010-01-11 21:08
metalowe ciało niebieskie ----------- to proste, tym bardziej że wyglądało to jak zaćmienie słońca

pędzi ku nam gorejące słońce- statek kosmiczny włączone dysze główne lub sterujące, ot i wszystko

a czy słońce kilkanaście czy kilkadziesiąt km dalej tez wirowało lub w innym kraju ??? NIE i stąd dość prosta odpowiedz. Tłum rozhisteryzowany widzący co wówczas nie ma się co dziwić statek kosmitów i tyle , reszta to fantazja i dopisanie aby lud płakał
 
Ryszard Szostak
Ryszard Szostak - 2010-01-12 18:41
Niechętnie wdaję się w polemikę z osobami wierzącymi w UFO i bagatelizującymi fakty. Nieliczni obserwatorzy UFO, spotykali się z tym zjawiskiem zawsze niespodziewanie. Nie słyszałem dotąd, aby spotkania takie były wcześniej anonsowane. Cud w Fatimie, zapowiedziany w określonym dokładnie miejscu i terminie, widziało 70 000 ludzi.
 
Grzegorz
Grzegorz - 2012-10-13 22:54
jedna tabletka mniej rano i wszystko wróci do normy
 
Maria
Maria - 2023-08-27 23:06
Wiara czyni cuda
 
 
pielgrzym
Ryszard Szostak
zwiedził 12% świata (24 państwa)
Zasoby: 109 wpisów109 115 komentarzy115 1346 zdjęć1346 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
04.10.2011 - 04.10.2011
 
 
31.08.2010 - 01.03.2011
 
 
02.08.2010 - 23.08.2010