Geoblog.pl    pielgrzym    Podróże    Z Kentucky do Arizony    W szponach hazardu
Zwiń mapę
2009
15
mar

W szponach hazardu

 
Stany Zjednoczone Ameryki
Stany Zjednoczone Ameryki, Las Vegas
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13525 km
 
Dochodzi godzina 15, gdy wsiadamy do samochodu i bierzemy kurs na Las Vegas. Przed nami 276 mil szosy, które w normalnych warunkach można przebyć w niecałe 4 godziny. Niestety, czeka nas niespodzianka. Droga którą jedziemy, biegnie przez olbrzymią zaporę wodną „Hoover Dam”, oddaloną od Las Vegas o 35 mil. Wybudowano ją w latach 1931-36, kosztem 175 milionów dolarów. Wysokość tamy wynosi 221m a jej długość dochodzi do 380 m. W roku 1947, Kongres nadał jej imię 31 prezydenta USA, Herberta Hoovera. W Black Canyon powstał wtedy ogromny rezerwuar wodny na rzece Kolorado, noszący nazwę Lake Mead. Z wytwarzanego tu prądu zasilana jest Arizona, Newada i południowa Kalifornia. Około 11 mil przed tamą, nagle tworzy się na szosie zator. Najpierw długo stoimy, a potem w ślimaczym tempie nieznacznie się przesuwamy. Na pokonanie tych 11 mil dzielących nas od Hoover Dam potrzebujemy pełne 2 godziny czasu. Zator na szosie spowodowany jest tym, że każdy jadący tędy samochód zwalnia na krętych serpentynach prowadzących w dół, by jego kierowca i pasażerowie mogli nasycić wzrok widokiem potężnej tamy i budującego się nad nią olbrzymiego mostu. Ponadto służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo tamy, upoważnione są do przeprowadzania tu nieraz bardzo szczegółowych kontroli przejeżdżających tędy samochodów. Łączący Arizonę z Newadą łuk będzie miał 323 metry długości i będzie się wznosił na 274 metry ponad poziom rzeki Kolorado. Natomiast całkowita długość tego mostu wyniesie 579 metrów. Nowa czteropasmowa inwestycja znacznie ułatwi przemieszczanie się przez Kolorado już w przyszłym roku. W tej chwili jeździ się niestety jeszcze drogą prowadzącą po krawędzi Zapory Hoovera. Będzie to największy most łukowy na zachodniej półkuli.
Z otaczających nas potem ciemności, nagle wpadamy na rozpostarty szeroko dywan świateł – to Las Vegas. Do największego miasta USA wybudowanego w XX wieku, miasta hazardu i rozrywki, położonego na pustyni, wjeżdżamy szeroką Tropicana Avenue. Przeprowadzona kiedyś wśród internautów sonda, mająca określić jakie miejsce na świecie najbardziej pragnęliby zobaczyć wykazała, że jest to właśnie Las Vegas. Jasno oświetlone ulice pełne są samochodów i zdążających gdzieś ludzi. Jestem pełen podziwu dla córki, która w tym zgiełku, doskonale radzi sobie za kierownicą i jeszcze stara się pokazać mi największe atrakcje miasta. Patrzę na ogromną Statuę Wolności, jakby wypożyczoną na chwilę z Nowego Jorku. Paryska wieża Eiffla wznosi sie w skali 1:2. Pierwotnie chciano ją wybudować w wymiarach naturalnych ale władze miasta odrzuciły ten projekt, mając na uwadze bezpieczeństwo lotów nad Las Vegas. Za chwilę kołyszą się wokół nas weneckie gondole przed Pałacem Dożów. Słychać muzykę klasycznego walca i w jego rytmie tryskają w niebo potężne fontanny, rzęsiście oświetlone reflektorami.
Zatrzymujemy się w centrum miasta w hotelu „El Cortez”. Formalności związane z wynajęciem pokoju trwają jednak dość długo bo recepcjonista jest już w bardzo podeszłym wieku i wcale mu się nie spieszy. W efekcie, nie możemy już skorzystać z hotelowej kuchni, otwartej tylko do 22. Zostawiwszy swoje torby w pokoju na 9 piętrze, zjeżdżamy windą w dół. Dopiero teraz widzę, że cały parter hotelu, to jedno, wielkie kasyno zapchane hazardzistami. Błyszczące w świetle automaty do gry, w większości okupują starsze panie. Obok stołów do gry w pokera jest cicho ale uczestnicy tych zmagań z wielkim namaszczeniem oglądają dobierane karty. Najgłośniej jest przy ruletkach, otoczonych dodatkowo wianuszkiem kibiców. Dzisiejsze zmagania dopiero nabierają rumieńców. Podobno w każdą noc, przebywający w tutejszych kasynach ludzie, zostawiaja w nich około 10 milionów dolarów. Jednak światowy kryzys ekonomiczny, który pojawił się w sierpniu 2007r., dotknął rownież stolicę hazardu w sposób widoczny. Potaniały hotele, potaniały drogie wina, zaniechano spotkań kongresowych na tysiące osób i organizacji zjazdów wszelakich profesji. Coraz więcej pokoi hotelowych świeci pustkami. Dotąd nie istniał w Las Vegas problem bezrobocia, a dziś dochodzi ono do 13%. W pozostałych stanach, bezrobocie wynosi niecałe 10%. W/g optymistycznych zapewnień właścicieli kasyn, kryzys jest chwilowy. Być może uda się go opanować. Jak dotąd, historia rozwoju miasta niezmiennie obfitowała w jego wzloty i upadki. Pustynnymi terenami Newady zainteresował się najpierw prezydent Abraham Lincoln w momencie swej reelekcji w 1864r. Ponieważ brakowało mu kilku głosów elektorskich, przeforsował przyjęcie Newady do Unii. W ten sposób Newada stała się jej 36. stanem. Przez dwie dekady, rozwój Newady gwarantowały odkryte tam złoża srebra. Gdy kruszec wyczerpał się, nastały lata chude. Doszło nawet do tego, że Kongres Stanów Zjednoczonych, kwestionował sens istnienia Newady. Początek XX wieku przyniósł Newadzie nieoczekiwane prosperity, gdy potencjalni rozwodnicy w całych Stanach zorientowali się, że można tu bardzo łatwo uzyskać rozwód. Prawo Newady wymagało tylko 12 tygodni zameldowania i po tym okresie przywracało żonatym stan kawalerski. Niezwykle dochodowy, choć mało szlachetny interes trwał do lat 30. Potem, większość stanów zliberalizowała swoje przepisy w tej sprawie i znowu „kwoka przestała znosić złote jajka”. Ktoś w Reno otworzył lokal z ruletką, w której liczbę wskazywała żywa mysz. Senat Stanowy 19 marca 1931r. zalegalizował hazard jako rozwiązanie doraźne, służące poprawie sytuacji ekonomicznej. Newada stała się wtedy jedynym stanem z legalnym hazardem i przyzwalającym na prostytucję. W 1931r. rozpoczęto budowę wielkiej zapory wodnej Hoover Dam i do Newady przyjechały tysiące robotników z całego kraju. Wielki boom zaczął się w Newadzie po II wojnie światowej, gdy w Las Vegas jak grzyby po deszczu wyrastać zaczęły kompleksy rozrywkowe opanowane przez mafię. Gdy w latach 70. przepędzono gangsterów, znowu nastąpiła bessa. Ostatnie 20 lat to kolejny etap gwałtownego rozkwitu Las Vegas. Przy 7 kilometrowym bulwarze The Strip, pojawiają się wspaniałe hotele z kasynami, takie jak: Wynn, The Mirage, Paris Las Vegas, Luxor, The Venetian, Bellagio, New York – New York, Stratosphere czy Tresure Island. Budowa zakończonego w 2005r. hotelu Wynn, kosztowała 3,5 miliarda dolarów.

Parter hotelu w którym jemy kolację to także kasyno. Dochodzi już godzina 23 i odczuwam potworne zmęczenie. Marzę tylko o tym, by jak najszybciej w wygodnym łóżku, pogrążyć się w objęciach Morfeusza.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
marcin954
marcin954 - 2009-09-13 12:13
Świetna podróż, gratulacje :-)
 
mirka66
mirka66 - 2011-01-04 07:26
Musze tam pojechac.Moze cos wygram?!
 
 
pielgrzym
Ryszard Szostak
zwiedził 12% świata (24 państwa)
Zasoby: 109 wpisów109 115 komentarzy115 1346 zdjęć1346 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
04.10.2011 - 04.10.2011
 
 
31.08.2010 - 01.03.2011
 
 
02.08.2010 - 23.08.2010