Słońce wschodzi o 6 rano i przez 12 godzin przesuwa się wolno po bezchmurnym niebie. Termometry niezmiennie wskazują wtedy 32 stop.C. Upał nie jest jednak zbyt dokuczliwy bo powietrze jest bardzo suche. Maszerując w takich warunkach nawet czas dłuższy, nigdy nie miałem na sobie mokrej koszuli. Ziemia jest piaszczysta i skalista, porosła niezliczoną ilością różnych kaktusów. Od pięknych opuncji w kolorze zielonym lub z lekka fioletowym, po wysokie na kilka metrów saguaros. Towarzyszą im wyschnięte kępy traw. Koryta dwu płynących przez miasto rzek sezonowych, porośnięte są zielonymi krzakami. Wodą napełniają się w porze deszczowej, która trwa tu od połowy czerwca do końca lipca. Podobno deszcz pada wtedy regularnie od godz.14. Wody, jest w mieście pod dostatkiem. Koszty korzystania z wody w mieszkaniu, wliczone są w czynsz. Nie ma wodomierzy. Zajmowane przez córkę mieszkanie, składa się z 2 sypialni, 2 łazienek i pokoju gościnnego łączącego się z kompletnie wyposażoną kuchnią. Posiada 73 m.kw. powierzchni i klimatyzację regulowaną w/g upodobań. Miesięczny czynsz wynosi 670$.
Podobno w ciągu roku jest w Tucson 350 dni słonecznych. Na dobrą sprawę meteorolodzy są tu niepotrzebni. Wiadomo przecież wszystkim, że następny dzień będzie tak samo słoneczny jak dzisiejszy. Horyzont zachodzącego słońca na tle gór jest zawsze zaczerwieniony i wygląda pięknie. Tuż po 18 od razu robi sie ciemno. Wieczorem, ochłodę znaleźć można w niewielkim, osiedlowym basenie kąpielowym z zawsze czystą wodą. W budynku administracji osiedla oprócz kilkunastu pralek i suszarek, znajduje się rownież pomieszczenie z dobrze wyposażoną siłownią.
W samym centrum Tucson na Veinte de Agosto Park przy Congress Street, stoi 14 - metrowy pomnik z brązu, przedstawiający jeźdźca na koniu. Jest nim generał Francisco “Pancho” Villa. Pełna dynamizmu sylwetka ubranego w cywilny strój kawalerzysty z długą bronią, jest niemal identyczna jak ta na fotografii w encyklopedii WORLD BOOK, przy haśle “Mexico”.
Człowiek ten wypłynął na fali rewolucji meksykańskiej z 1910r, dążącej do obalenia prezydenta Porfirio Diaza. Choć ledwie umiał czytać i pisać, to posiadał za to wrodzony dar przywódcy i organizatora a także wykazywał się dużym talentem wojskowym. Dysponując dość znacznymi oddziałami zbuntowanych i uzbrojonych chłopów, grasował po północnych rejonach Meksyku, siejąc strach i wymuszając wszystko terrorem. Wtargnął nawet ze swymi bandami na terytorium USA do miejscowości Columbus w stanie Nowy Meksyk i 9 marca 1916r. kazał rozstrzelać 18 przypadkowych Amerykanów. Traktował to jako akt zemsty za to, że USA sprzedawała rządowi Meksyku broń. Po tym incydencie, prezydent Woodrow Wilson zlecił generałowi John’owi Pershing’owi wytropienie i schwytanie “Pancho” Villi na terenie Meksyku. Ekspedycja zakończyla sie jednak fiaskiem. Gen. Pershing, niezbyt dobrze radząc sobie w górzystych terenach północnego Meksyku i mając przeciwko sobie wrogo nastawioną ludność meksykańską a także ówczesnego prezydenta Venustiano Carranze, wrócił w 1917r. do Stanów z niczym. “Pancho” Villa kontynuował bezkarnie walkę partyzancką aż do zamordowania Carranzy w roku 1920. Wtedy wycofał się z rozgrywek politycznych i za zgodą nowego prezydenta Meksyku – Alvaro Obregona, zajął się swoim ranczem niedaleko miejscowości Parral. Od tego też czasu, zaczął posługiwać się imieniem Francisco. Mając licznych wrogów, cały czas korzystał z ochrony oddziału liczącego 50 osób. Mimo to, 3 lata później został zastrzelony w samochodzie przez nieznanego sprawcę.
Ciekawe bardzo, dlaczego ta kontrowersyjna postać, uhonorowana została w amerykańskim Tucson tak wspaniałym pomnikiem?
Z odpowiedzią na to pytanie czekać musiałem do końca listopada 2010r. Dopiero Pan Piotr Szwaykowski, który mieszka w Tucson już 18 lat opowiedział mi historię tego pomnika. Gdy Tucson nawiązało przyjacielskie stosunki z miastem Hermosillo w okręgu Sonara, rząd meksykański i organizacja Agrupacion National Periodista, postanowili czymś uczcić tę okoliczność i przysłali w darze pomnik "Pancho" Villi. Dla Amerykanów z Tucson był to prezent bardzo niewygodny. Nie mogli jednak odmówić jego przyjęcia i bez specjalnego rozgłosu, ustawili go w samym centrum miasta. Poświęcenie pomnika odbyło się 30 czerwca 1981r. ale burmistrz miasta Lew-Murphy odmówił wzięcia udziału w tym akcie. Uroczystość zgromadziła około 1000 osób. Osiem lat później, nauczyciele z Pima College usiłowali usunąć pomnik z miasta przez protest, polegający na ustawieniu przed nim symbolicznie 18 krzyży. Protest nie spotkał się jednak z większym odzewem i nigdy więcej go nie wznawiano.
Autorem pięknej rzeźby jest hiszpański artysta Julian Martinez a za wykonanie odlewu w brązie, odpowiedzialny był Javier Portilla. W 2006r. pomnik został odrestaurowany a miasto zapłaciło rzeźbiarzowi za tę pracę 2000 dolarów.