piątek 8 kwietnia 2005r.
Budzę się dziś wcześnie, bo nie ma jeszcze godziny 6. Po porannej toalecie biegnę na górny pokład zobaczyć wschód słońca nad Luksorem. Jesteśmy zacumowani nie przy samym brzegu ale jako trzeci statek przy nadrzecznym bulwarze. Żeby wyjść na ląd, musimy najpierw przejść przez pokłady dwu innych statków. Przy nabrzeżu stoi ich dzisiaj ogromna ilość, gdyż Luksor jest najważniejszym centrum turystycznym w Górnym Egipcie. Założony został przez rzymian, na gruzach jednego z najważniejszych miast w starożytności - Teb. O Tebach tak pisał Homer w Iliadzie:
„(O) Teby, miasto Egiptu, jak bogate w skarby są domy twoje
Sto bram ma ono, a z każdej na bój
Wyrusza 200 zbrojnych mężczyzn na koniach”
Teby to nazwa jaką Grecy nadali egipskiej miejscowości Uasit co znaczy „Potężnej”. Pochodzi prawdopodobnie stąd, że w języku egipskim nastąpiła fuzja fonetyczna określenia jednego z okręgów świątynnych z określeniem beockich Teb, brzmiących dla Greków podobnie. Zaliczano je do najbogatszych miast w świecie w okresie rozkwitu, który nastąpił po wypędzeniu z Egiptu hyksoskiego okupanta w 1570 r.p.n.e. Tebańscy książęta byli pewni, że sukces ten zawdzięczali bóstwu Amona i dlatego jego świątynia stała się sercem Egiptu. Przez 5 stuleci kolejni władcy prześcigać się będą w upiększaniu miasta. Po wschodniej stronie Nilu znajdowało się „miasto żywych”- centrum administracji państwowej i kultu, na brzegu zachodnim zaś - „miasto umarłych”, ze wspaniałymi grobowcami w Dolinie Królów, Dolinie Królowych i świątyniami grobowymi, z najpiękniejszą z nich, wzniesioną dla królowej Hatszepsut. Teby zajmowały po obu brzegach Nilu powierzchnię 25 km2. Dzisiejszy Luksor nie jest nawet tak duży jak jedna dzielnica Teb przed trzydziestoma wiekami, mimo to corocznie ściągają tu tłumy turystów.
Dolina Królów
Zaraz po śniadaniu, które jemy dziś o godzinie 8, podstawionym autokarem udajemy się na zachodnią stronę Nilu. Choć cel naszej podróży - skaliste wzgórza Doliny Królów, widoczne były z górnego pokładu ROSETTY jakby na wyciągnięcie ręki, droga którą jedzie autokar jest okrężna, gdyż musimy przejechać przez most na Nilu, znajdujący się kilkanaście kilometrów od Luksoru, w górę rzeki. Autokar dowozi nas do parkingu na którym znajduje się już olbrzymia ilość autobusów. Otacza nas teren skalisty i piaszczysty, w którym jeszcze bardziej odczuwamy narastający upał. Do samej Doliny Królów wiozą nas teraz wagoniki niewielkich pojazdów mechanicznych asfaltową drogą, podążającą dokładnie tym samym szlakiem, co ongiś procesje odprowadzające królewskie mumie do ich „Domów Wieczności”. Faraonowie Nowego Państwa (1567 - 1085 p.n.e.) wiedząc, że piramidy nie ochroniły przed rabusiami mumii ich poprzedników, wykuli swoje grobowce w skałach Wzgórz Tebańskich. Dolina Królów kryje 62 grobowce. Przed grobowcem Tutenchamona, kolejka turystów oczekujących na wejście jest bardzo duża. Wchodzimy więc do grobowca Ramzesa III. Trzy korytarze położone jeden za drugim prowadzą do przedsionka, a dalej do głównej sali, gdzie znajduje się pusty sarkofag. Na ścianach malowidła i reliefy przedstawiające zmarłego faraona żeglującego łodzią przez świat umarłych. Promienie słońca, wiatr i wilgoć nie miały tu dostępu, dlatego dekoracje przetrwały w doskonałym stanie, a malowidła zachwycają żywą kolorystyką. Miejsce pochówku Ramzesa III, zwane także „grobem harfistów”, zawdzięcza swą nazwę przedstawionemu na jego ścianach widokowi dwóch ślepych muzyków śpiewających przed bogami hymn przy akompaniamencie tego instrumentu. Odwiedzamy jeszcze grobowce Sethi II i Ramzesa VI, które zbudowane zostały według tego samego schematu. Z oświetlonych sztucznie grobowych korytarzy wychodzimy znowu na świat spalonych słońcem kamieni, zamknięty wysokimi skalnymi urwiskami. Temperatura w cieniu osiąga 36 stop.C. Autokar podwozi nas teraz do słynnej świątyni grobowej królowej Hatszepsut w Deir el-Bahari. W wielkim skalnym amfiteatrze, jaki w tym miejscu zakreśliło zbocze płaskowyżu Pustyni Libijskiej, u stóp Góry Zachodniej - najświętszej z wszystkich tebańskich wzniesień, główny architekt, kanclerz i faworyt królowej - Senenmut zbudował dla niej w latach 1498-1483 p.n.e. wspaniałą świątynię. W samo południe oślepiająca białość skał powoduje, że świątynia stapia się niemal ze zboczem o który się opiera. Wznosi się na olbrzymich tarasach opatrzonych od frontu portykami. Do najwspanialszych ozdób tej budowli należą słynne reliefy, przedstawiające wyprawę zorganizowaną przez Hatszepsut do krainy Punt - być może dzisiejszego Somali. Idąc szeroką rampą prowadzącą do świątyni przypominam sobie, że to właśnie w tym miejscu w roku 1997, grupa muzułmańskich terrorystów uzbrojonych w broń maszynową, dosłownie zmasakrowałą grupę niemieckich i japońskich turystów. Echem tamtych tragicznych wydarzeń, są towarzyszący dziś turystom w Egipcie niemal na każdym kroku uzbrojeni policjanci i żołnierze. Prezydent Mubarak zapewnia, że żadnemu turyście nawet włos z głowy nie spadnie. Koszty tak starannej opieki są na pewno duże, ale wiadomo, że wpływy z turystyki w Egipcie to 85% narodowego budżetu.
Kolosy Memnona
Zbliżając się w drodze powrotnej do Nilu, autokar nasz zatrzymuje się jeszcze przy kolosach Memnona. Gdy Mojżesz wyprowadzał Żydów z Egiptu, one już tu stały i strzegły największej w dziejach Egiptu świątyni Amenhotepa III. Wykute z monolitów piaskowca sprowadzonego z kamieniołomów Czerwonej Góry, odległych o prawie 700 km., przedstawiają siedzącego na tronie faraona Amenhotepa III. Pisał już o nich historyk grecki Herodot, gdy zwiedzał Egipt w V wieku p.n.e. Patrzyła na te dwa olbrzymie posągi, wysokie na prawie dwadzieścia metrów królowa Kleopatra z Cezarem, gdy w maju 47 roku p.n.e. przybyła do Teb, odbywając z rzymskim dostojnikiem długą podróż w górę Nilu. U progu naszej ery, te dwa gigantyczne posągi doczekały się niespodziewanego zupełnie rozgłosu. W roku 27 p.n.e. potężne trzęsienie ziemi w całym regionie tebańskim zniszczyło wielką świątynię i spowodowało także pęknięcie północnego kolosa na wysokości połowy torsu. Wskutek powstałej szczeliny przy nagłych zmianach temperatury i wilgotności otoczenia, następowała wewnętrzna wibracja powietrza. O wschodzie słońca, kiedy pierwsze promienie słoneczne osuszały i ogrzewały powierzchnie kamienia, z kolosa wydobywał się lekki dźwięk, jakby rodzaj jęku czy zawodzenia żałobnej pieśni. Nie uszło to uwadze Egipcjan a zwłaszcza osiadłych tu licznie Greków, którzy szybko poczęli kojarzyć posąg z etiopskim herosem Memnonem, który zginął pod Troją z ręki Achillesa. Gdy Eos - Matka Jutrzenka wschodziła nad horyzontem, jej syn Memnon żalił się i skarżył dźwiękiem, który choć nie był ludzki, chwytał wszystkich za serce. Sława tego „cudu” szybko rozeszła się po całym świecie antycznym. Wspominają o nim słynni greccy geografowie i podróżnicy - Strabon i Pauzaniasz. By na własne uszy usłyszeć jęk Memnona, do Teb zaczęły ściągać rzesze żądnych wrażeń ciekawskich. Zachowały się do dziś dziesiątki napisów wyskrobanych na głazach posągu tak w języku greckim jak i po łacinie. Wszystkie mówią zgodnie: „słyszałem Memnona!”. Kolosy Memnona ogląda z dużym zaciekawieniem w roku 19 n.e. tuż przed swą śmiercią syn Tyberiusza Cezara - Germanicus. W roku 130 bawiący w Egipcie cesarz Hadrian wraz z małżonką Sabiną i całym dworem, kilka razy od wczesnego ranka cierpliwie czeka przed kolosami aby usłyszeć ten dźwięk. W 199 roku inny cesarz - Septymiusz Sewer, popełnia niewybaczalny błąd, nakazując rzeźbiarzom ....odrestaurować kolosy! Intencje były jak najlepsze ale rezultat - opłakany! Memnon stracił wtedy swój głos raz na zawsze. Gdy patrzę dziś na szare i skruszałe od wiatrów stuleci szczątki z Kolosów Memnona, nie mogę jakoś uwierzyć w ich jakże barwną i długą historię.
W Luksorze, Ahmed zatrzymuje autokar przed niewielkim warsztatem, gdzie obrabiany jest alabaster. Warunki pracy zatrudnionych tu ludzi są dość prymitywne ale wyroby bardzo ładne. Za 5$ kupuję dwa alabastrowe skarabeusze, wielkości pudełka od zapałek i dodatkowo otrzymuję jeszcze odłamek krystalicznego alabastru.
Po obiedzie gromadzimy się wszyscy w kawiarni, gdzie nasi księża odprawiają dla nas mszę. Dziś w Watykanie odbywa się pogrzeb naszego Papieża i msza odprawiana jest w jego intencji. Zaraz po mszy wychodzimy na nabrzeżny bulwar, który prezentuje się bardzo ładnie. Zachodzące słońce oświetla go znakomicie jak również znajdujące się w tym miejscu kolumny świątyni Amona. Pod jednym z budynków, jakiś stary Arab siedząc w kucki gra na flecie a przed nim tańczą na trotuarze 3 prawdziwe kobry. Obok stoi nieduży kosz w którym pod przykryciem znajduje się znacznie więcej tych węży. Arab nie pozwala na fotografowanie tej sceny - widocznie najpierw trzeba uzgodnić z nim cenę. Udajemy się pieszo do Muzeum w Luksorze. W domu mieszkalnym tuż przy muzeum, na dwu balkonach drugiego piętra, ze zdziwieniem dostrzegamy umieszczone na murze budynku dwa duże krzyże z Chrystusem. W kraju na wskroś muzułmańskim takie demonstrowanie chrześcijaństwa musi budzić podziw i szacunek.
Muzeum w Luksorze
Muzeum municypalne wybudowane zostało 30 lat temu w/g projektu włoskiego i zawiera wiele pięknych posągów, wyeksponowanych zgodnie z najlepszymi zasadami sztuki wystawienniczej. Oglądamy tu: stelę króla Kamoze, opowiadającą o jego zmaganiach z Hyksosami prawie 36 wieków temu, starczą i zatroskaną twarz zmęczonego życiem Sezostrisa III, zdumiewającą alabastrową postać Amenhotepa III z krokodylogłowym Sobkiem, piękny posąg Amona z Karnaku z twarzą Tutanchamona. Są to prawdziwe arcydzieła, świadczące o doskonałości jaką sztuka rzeźbiarska osiągnęła w czasach XVIII dynastii. W specjalnie dobudowanej sali, wystawione są posągi odkryte w styczniu 1989r. w skrytce na dziedzińcu świątyni w Luksorze. Przeleżały tam ukryte przez wieki zaledwie metr pod ziemią.
Gdy wracamy małymi grupkami na statek, jest już ciemno. Na jasno oświetlonym bulwarze co chwilę słychać stukot końskich kopyt. To przejeżdżają dorożki pełne turystów - takie same jak te , które woziły nas po Edfu. Kończy się nasz pobyt na statku i dziś wieczorem należy rozliczyć się w recepcji z zamawianych przy posiłkach dodatkowych napoi. Mój rachunek za 1 wodę mineralną i 1 szklankę soku pomarańczowego wynosi 3,65$.