O odbyciu takiej podróży marzyłem od dzieciństwa. W moich myślach często powracało motto zaczerpnięte z książki Jacka Londona:
Stara tęsknota za szlakiem, za dalą
- sus jeden zrywa łańcuch codzienności.
Sen się zimowy kończy. Nagłą falą
we krwi, zew śpiewa melodię dzikości.
Jego powieść „Zew krwi”, to była pierwsza w życiu samodzielnie przeczytana przeze mnie książka. Potem przyszedł czas na J.F.Coopera i J,O.Curwooda. Czytałem ich książki z wypiekami na twarzy. Wtedy właśnie zrodziła się we mnie przemożna chęć zobaczenia odległych stron świata, zwłaszcza Ameryki. Marzenia te nosiłem w sobie przez ponad 50 lat. Gdy moja młodsza córka w 2002r. odbywała liczne podróże po Stanach Zjednoczonych, myślami byłem nieustannie przy niej. Sądziłem wtedy, że to własnie ona jest spełnieniem tego co dla mnie musi pozostać tylko marzeniem. I nagle wszystko się zmieniło. Zgromadzone na koncie bankowym oszczędności, pozwalały mi realnie układać w szczegółach plan dalekiej wyprawy. Poczatkowo myślałem tylko o wyjeździe do Peru. W biurach podróży, koszt takiej 16-dniowej wycieczki objazdowej wynosił około 12.000 zł. Przeglądając strony internetowe o tematyce turystycznej, doszedłem jednak do wniosku, że wielu ludzi odbywa atrakcyjne podróże po świecie bez pomocy biur podróży. Radzą sobie w nich doskonale, a co najistotniejsze, wiedzą zawsze dokładnie na co wydali swoje pieniądze. Koszt biletu lotniczego na trasie Warszawa – Lima – Warszawa to około 4.000 zł. Chcąc rozszerzyć ten bilet o kilka innych stolic w Ameryce Południowej, musiałbym wydać na niego około 6.000 zł. I wtedy właśnie trafiłem na stronach internetowych na informację, że londyńskie biuro Global Village oferuje bilet lotniczy dookoła świata w cenie od 793 funtów angielskich czyli za około 4.500 zł. Do tej ceny trzeba jeszcze doliczyć opłaty lotniskowe. Jedna z oferowanych w tej cenie tras, przebiegała właśnie przez Amerykę Pd. i bardzo mi odpowiadała. Ciekawiło mnie zwłaszcza to, ile wynoszą te opłaty lotniskowe. Przebywałem wtedy u córki w Ameryce i niestety, nie udało mi się nawiązać z tym biurem w Londynie kontaktu e-mailowego. Dopiero po powrocie do kraju, wykupiłem w Bydgoszczy bilet lotniczy do Londynu i odwiedziłem 20 czerwca 2007r. biuro Global Village. Gdy po wielu uzgodnieniach dotyczących terminów poszczególnych etapów mojej eskapady, pracownik biura podał mi ostateczną cenę tego biletu, prawie zaniemówiłem – 1.468 funtów, czyli 8.400 zł.! Po chwilowym zawahaniu, wyjąłem swoją kartę kredytową i podałem ją obsługującemu mnie pracownikowi biura Global Village. Gdy karta wróciła z powrotem do mojego portfela, brakowało już na niej 8.400 zł. A więc – stało się! W tym momencie czułem się trochę jak Cezar, który przekraczając rzekę Rubikon, wypowiedział znane do dziś słowa: Alea iacta est – kości zostały rzucone. Biletu nie otrzymałem jednak do ręki po zrealizowaniu opłaty, gdyż wydawało je inne biuro tej firmy, mieszczące się w północnej części Londynu, gdzie trzeba było dojechać metrem. Dwie godziny później, bilet po który tu specjalnie przyjechałem, spoczywał już w mojej torbie podróżnej. Nadal jednak trudno mi jeszcze przychodziło oswojenie się z myślą, że oto droga wokół globu stoi przede mną otworem. W Londynie znalazłem się pierwszy raz w życiu. Wszystko więc było tu dla mnie nowe i ciekawe. Najwieksze wrażenie zrobił na mnie posąg admirała Horatio Nelsona, spogladający z 52-metrowej kolumny na Trafalgar Square. Postacią wielkiego admirała interesowałem się już w młodości i do dziś zresztą zafascynowany jestem jego dokonaniami. Nastepnego dnia w godzinach rannych, wróciłem samolotem z lotniska Stensted pod Londynem do Bydgoszczy. Od tej chwili, wszystkie moje poczynania miały właściwie jeden tylko cel - dobrze przygotować się do czekającej mnie podróży, która miała rozpocząć się 14 sierpnia, a więc za 54 dni. W pierwszej kolejności pomyślałem o wykupieniu biletu lotniczego na trasie Bydgoszcz – Londyn – Bydgoszcz. Tu jednak spotkało mnie wielkie rozczarowanie. Zakup takiego biletu był możliwy, tylko że jego cena wzrosła do 800 zł., podczas gdy na wiosnę nabyłem go za 418 zł. W tej sytuacji, postanowiłem jechać do brytyjskiej stolicy autobusem i zapłaciłem za kurs w obie strony 360 zł. Zamiast 2 –godzinnego lotu, czekała mnie conajmniej 21-godzinna jazda autokarem.
Czas oczekiwania na wyjazd biegł niezwykle szybko. Pod koniec lipca, jak co roku, uczestniczyłem w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę. Szedłem w nowych butach trackingowych, które specjalnie na tę pielgrzymke, kupiła mi córka w Stanach. Buty okazały sie rewelacyjne, gdyż przez 11 dni marszu, moim stopom nie przytrafił się żaden pęcherz ani odcisk. Stopy miałem zdrowe i w czekającą mnie daleką podróż, mogłem ruszać choćby zaraz. Te dwa tygodnie przerwy, pomiędzy powrotem z pielgrzymki a wyjazdem do Londynu, zaplanowałem głównie po to, żeby wyleczyć zranione marszem stopy. Wygodne buty sprawiły, że kuracja taka była mi już niepotrzebna. Zrozumiałem wtedy, że Niebiosa będą czuwały nad każdym moim krokiem postawionym na obcej ziemi. I nie zawiodłem się!